sobota, 31 sierpnia 2013

Ofensywa



 Dzisiaj Klara z domowej pieszczochy i sportowca amatora stała się obrońcą przyjaciół, zaskakując nie tylko mnie, ale i uczestników, a właściwie uczestniczki całego zdarzenia. Gdyby Pralinka trafiła do Hogwartu, z pewnością Tiara Przydziału skierowałaby ją do Gryffindoru. Jednak zacznijmy od początku.

 
 
Około godziny 17:30 wyszłyśmy dzisiaj na drugi, od dziwo, spacer. Już na klatce schodowej spotkałyśmy się z Kesi, yorkiem, więc udałyśmy się na nasze pole. Dziewczyny trochę skakały przez przeszkody, ganiały się. Po jakimś czasie dołączyła do nas Mila, duńsko-szwedzki pies wiejski. Mila z Kesi nie znały się dotychczas, jednak spotkanie zapoznawcze odbyło się bezproblemowo. Po chwili wszystkie trzy dziewczyny zaczęły biegać i wtedy sytuacja przybrała inny wyraz. Mila prawdopodobnie coś zrobiła Kesi, która ze strachu uciekła na ręce koleżanki. Kiedy Mila się do niej zbliżała, Kesi skomlała i piszczała, czasem powarkiwała.  Klara wtedy znajdowała się kilka metrów od nich, nie brała w tym udziału.  Mila, niczym nie zrażona, porwała do zabawy Klarę, która przystąpiła nań ochoczo. Wystraszona Kesia schowała się w rękach swojej pańci i obserwowała zabawę. Po jakimś czasie Mila (ważąca około 20 kg)skoczyła na Kesi i jej panią z turbodoładowaniem, mało ich nie wywracając, Kesi zaczęła straszliwie ujadać, a moja bohaterka (która ponownie znajdowała się kilka metrów od całego zdarzenia), podbiegła do Mili i rzuciła się w jej stronę, warcząc. Dziabnęła ją w ucho/ szyję i ... się zaczęło. Mila, zawsze niewinne dziecko, sprowadziła Klarę do parteru. Próby wyrwania się ze szpon biało czarnej psiny spełzły na niczym. Obie panie prezentowały zdrowe dziąsła i zamierały co jakiś czas, badając sytuację. Był to istny kocioł! Kesi wyła nadal, natomiast z pyszczków Klary i Mili wydobywało się warczenie i różnego rodzaju inne odgłosy, To wszystko trwało maksymalnie dziesięć sekund.  Żadna nie zamierzała odpuścić.
 Do Walczących podeszłam szybkim krokiem, opanowana; nie pozwoliłam, aby emocje wzięły górę. Przypomniałam sobie w tamtym momencie wszystkie odcinki Zaklinacza, który opowiadał, jak należy i jak nie należy reagować w takich sytuacjach. Do dziewczyn dzieliło mnie kilka metrów, jednak mnie się wydawały kilometrami. Szłam dumna, wyprostowana i pewna siebie. Podeszłam do nich nabuzowana taką energią i wykonałam gest. Gest, który testuję na co dzień od kilkunastu dni jeszcze mnie nie zawiódł. Gest Millana; pstryk i cichy, ale stanowczy odgłos, coś w stylu "tszt ". Rękę położyłam na biodrze i czekałam na reakcję.

 Reakcja była natychmiastowa; psy odstąpiły od siebie; Kesi ucichła. Wiecie co się teraz wydarzyło?
Klara wzięła w pyszczek patyka,a Mila ją goniła. Zabawa jak dotychczas.


 Wszystkie jednogłośnie mówiłyśmy, że Klara broniła Kesi. Taka akcja ofensywna. W końcu znały się od małego, razem jadły, razem spały, razem się bawiły. Odbywały wspólnie spacery i gonitwy; Sądzę, że Klara zamierzała tylko ostrzec Milę, jednak ona nie była taką łatwą sztuką, jak się Klarze wydawało.
Nie znałam Klary od tej strony. Zazwyczaj, jeśli czegoś broniła to zabawki, która nie miała prawa wpaść w łapki psiego kolegi. Oczwyście, później Mila próbowała dostać się jakoś do Kesi, jednak reakcja Klary była natychmiastowa; wchodziła między je; nie pozwalała jej się zbliżyć. I w ten oto sposób, Klara została Bohaterką Dnia, a od pani Kesi usłyszała piękne słowa:



" Klara, jesteś cudownym psem "





Po tych sympatycznych słowach i buziaku od pani Kesi, poszłyśmy na spokojny, trzydziestominutowy spacer.

Tytułem zakończenia nasze przedwczorajsze wyczyny:


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Filmowe podsumowanie wakacji

 
 
 

 
Przemyślenia i refleksje ukażą się w późniejszym czasie.
UWAGA! Włączcie głośniki, gdyż filmik został utworzony do pewnej piosenki (nie udało mi się jej dodać do filmiku). Piosenka zostanie automatycznie odtworzona, jeśli nie na samej górze jest SCM Music Player i naciśnijcie funkcję odtwarzania. Dopóki nie odtworzysz piosenki, nie oglądaj filmu, nie ma wtedy tej "magii". Miłego oglądania!

niedziela, 25 sierpnia 2013

Wakacje w schronisku



Dawno nie pojawił się żaden post o schronisku, tak więc czas coś naskrobać!

 21 sierpnia byłyśmy z Paulą w schronisku. Pogoda na szczęście dopisała, był to jeden z nielicznych razów, kiedy nie padał deszcz. Po wstępnych oględzinach, poszłyśmy po


 
 
Iwę                                                       oraz                                              Wilczarza

Spacer rozgrywał się w dość szybkim tempie, ciężko było okiełznać niewybiegane psy. Kompani z jednego boksu ciągnęli strasznie aż do pewnego momentu....


 


Później spacer był przyjemnością, szczególnie dla psiaków, które mogły cieszyć się dosłownie wszystkim- powiewem sierpniowego wiatru, smaczną, zieloną trawką oraz drapaniem po brzuchu.







Po spacerze udaliśmy się na wybieg, gdzie psiaki pomaszerowały zgodnie do miski z wodą. Na początku lipca został wzniesiony tor przeszkód specjalnie dla schroniskowych podopiecznych. Już po pierwszej przebieżce widać było, że Iwa z Wilczarzem mieli z nim do czynienia.


 
 
 
Po około półtorej godzinie przyszedł czas na zasłużony odpoczynek. Z wielką satysfakcją odprowadziłyśmy tę wspaniałą dwójkę do boksu. Wyraz ich pysków był bezcenny, a my utwierdziłyśmy się w przekonaniu, że czas im poświęcony nie poszedł na marne.





Następnie poszłyśmy po Manię i Nosia,
obywateli naszego schroniska od kilku lat. Udałyśmy się z  nimi na tor, zanim jednak wyszłyśmy z bosku, upłynęło sporo czasu - oni zawsze wylewni witają :D

 
Nosio-brązowy, Mania-czarna podpalana.
 
Mańka okazała się bezkonkurencyjna, jeśli chodzi o schroniskowe adżilitki! Świetnie radziła sobie z tunelem, ba! pokonywała go w mgnieniu oka, na kładce radziła sobie błyskawicznie, jednym słowem - zuch dziewczyna!
 
 

 
Nosio, ze względu na swoją wagę, tor pokonywał wolniej niż Mania, nie chciałyśmy go zamęczać. 



 
 
Jak widzicie jest masa zdjęć, jednak to nie wszystko. Mam kilka wspaniałych filmików, zarówno Iwy i Wilczarza, jak i Mani oraz Nosia. Mam nadzieję, że niedługo je dodam :)
 
 
 
 
Kolejna godzina upłynęła nam pod znakiem ćwiczeń. Po chwili odpoczynku, przyszła pora na kolejny spacer, tym razem z Bornianką i Miziakiem. Następnie udałyśmy się do szczeniaków i tak zleciało nam środowe popołudnie. Wracając do domu, przywitała nas Klara, która była z mamą na spacerze. Wylewnie przywitała Paulę, a mi przyniosła wielkiego patyka :)
W domu chodziła za mną i obserwowała, abym nigdzie się bez niej nie ruszała. Kręciła się pod drzwiami, przynosiła mi wszystkie zabawki, aby po 2,5 godziny, iść na wspólny spacer.
 
Czekajcie na filmik!
Pozdrawiam
 
 

sobota, 17 sierpnia 2013

Aport


Przez ostatnie siedem dni pracowałyśmy nad aportem. Zaczęło się dość niespodziewanie, mianowicie Klara biegając po polance, przyniosła mi plastikową butelkę. Nie pozwoliłam zaprzepaścić szansy na naukę aportu. Kilka powtórzeń i po słowach " butelka- do mnie" Klarcia leciała z owym przedmiotem w moją stronę i na komendę puść , kładła przedmiot pod moimi nogami, okrążała mnie i siedziała w oczekiwaniu na kolejny rzut.
 Kolejnego dnia próbowałyśmy z ringiem. Sytuacja zaczęła się powtarzać, a ja zaczęłam sobie uświadamiać, że to wcale nie jest takie trudne :)

 



Po kilkunastu próbach przynoszenia zarówno butelki jak i ringa (trwało jeden, dwa dni), zaczęłyśmy pracę z frisbee. Efekty były zadowalające- psinka przynosiła dekiel! Różnica była taka, że Klara z dyskiem w pyszczku przemierzała około trzech czwartych drogi nas dzielącej, nie zaś cały odcinek, jednak mi to nie przeszkadzało. Małymi kroczkami osiągniemy nasz zamierzony cel.
 Pierwszego dnia aportowania frisbee, nakręciłam filmik, ukazujący Klarkowy aport.










Jak już wspominałam, nie sądziłam, że nauka aportu będzie tak nieskomplikowana. Co prawda, Klara nie wykonuje go automatycznie, gdyż niedawno zaczęłyśmy naukę przynoszenia konkretnych przedmiotów, jednak widać wielkie światło w tunelu i żal byłoby go nie wykorzystać.



Chciałabym zaopatrzyć nas w nowe dyski. Nasz Soft sprawuje się świetnie, jednak widać ślady użytkowania. Poza tym ciężko pracuje się na jednym dyskiem (nie liczę gumiaka z Trixie), nawet gdy jest dobry aport. Zastanawiam się na Fastbackami, bardziej szczegółowo Flexami, jednak obawiam się, że będą one zbyt sztywne i twarde dla Klary. Biorę pod uwagę kupienie następnego Softa, gdyż wiem, że ten dysk Klarze pasuje. Boję się, że Flexy oleje i całą swoją uwagę poświęci staremu, dobremu Softowi. Proszę o rady dotyczące kolejnego wybory dysku dla Zwolenniczki Miękkich Dekielków imieniem Klary. Idealny dysk dla tej Pani powinien być miękki i lekki o średnicy nie większej niż 21 cm (około). Nie musi być bardzo szybki (pod tym względem odpowiada mi Flex, gdyż jest stosunkowo wolnym dyskiem). Wszelkie uwagi i rady są dla nas bardzo ważne :)

 
 
Bardzo cieszy mnie fakt, iż Klara totalnie oddaje się frisbee. Zapewne stali czytelnicy bloga wiedzą, że Klarze na sam widok dużych psów puszczają nerwy, jednak na treningu nie poświęcam im uwagi.
Wczorajsze rzucanko odbyło się w odległości około 30 metrów od irlandzkiego setera, natomiast dzisiejsze było pod czujnym okiem niemieckiego owczarka. To się nazywa poświęcenie. 



środa, 7 sierpnia 2013

Frisbowicze

 
 
Trening frisbee z 6 lipca
 
 
 
 
 
 
 
Trening frisbee z 6 sierpnia
 
 
 


 
Jakieś różnice?
Co się zmieniło, a co pozostało bez zmian? 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Sierpniowo

 
Samorealizacja jest niezwykle ważnym celem, jakie stawiają przed sobą ludzie od dawna.
Postanowiłam podnieś poprzeczkę (dosłownie) i porzucić nasz tor przeszkód z patyków oraz drewna, a zaopatrzyć się w "gotowy tor". Zachłannie poszukuję stron ze sprzętem do agility i chyba postawię na zooplusa. Na razie w koszyku mam płotek i koło, co łącznie wyniesie mnie około 150 zł.
Organizuję powoli miejsce treningu, zapewne padnie na pole za naszym blokiem, właściwie- czego my tam nie robimy? :D

Początkowa faza sierpnia wygląda tak:






















Kilka dni temu kupiłam Klarze pomarańczowe ringo, które momentalnie podbiło jej serce. Wchodząc do domu z zabawką w ręku i krzycząc: " Klara, mam ringo!" , Pysiowa nauczyła się siedemdziesiąt szóstego słowa.

 
Z ringiem praktycznie się nie rozstaje, obecnie Klara śpi (12.10) na łóżku, a obok leży...ringo.
Nie jest ono wykonane z lanej gumy, co sprawia, że jest miękkie.
 

 

Poza tym wciąż dużo klikamy, na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć wygłodzone dziecko, które ze skutkiem próbuje dobrać się do smaczków.

 
 
 
 


 Powtóreczka komendosztuczek w towarzystwie aparatu-samowyzwalacza :)
 
 

Świadomie mogę rzecz, iż chyba najbardziej
lubianymi sztuczkami Klary są obrót i czołgaj się

- najszybciej merda wówczas ogonkiem i dostaje za to największe nagrody.
Sukcesem jest to, że szybko przestała się bać
odgłosu klikera, mogę teraz swobodnie regulować jego poziomy głośności, które i tak wydają się być jednakowe.


Widać ten błysk w oczach? (niekoniecznie na pierwszym zdjęciu :D )







By zakończyć pozytywnym akcentem, umieszczam wczorajszy filmik. Rekwizytem jest... stojak na rowery!
 









Najchętniej czytane w tym miesiącu